Strony

czwartek, 11 lutego 2016

Przedpremierowa recenzja: "Age Of Anger" by Violent Strike

Na początek mały disclaimer: nie jestem wielką fanką thrash metalu. Nigdy nie rozumiałam, czemu oni zawsze się tak śpieszą! :P Kiedy dwa dni temu dostałam możliwość przedpremierowego przesłuchania pierwszego albumu wrocławskiej kapeli Violent Strike, byłam akurat w stanie metalowego upojenia wydawnictwem "Colored Sands" zespołu Gorguts. Wynika z tego, że poniższa recenzja pochodzi od zdeklarowanej fanki progressive technical death metalu, i należy mieć to na uwadze w czasie lektury. :P

Na album "Age of Anger" składa się osiem utworów, które z całą pewnością nie skrywają w sobie głębi przesłania. "Bar Disco Nightmare", "Bitches From Hell" czy "Friday Night" nie obiecują filozoficznych przemyśleń ani wywlekania przed słuchaczem humanitarnych kryzysów tego świata. Czy to źle? Uważam, że to właśnie dobrze. Słuchając zespołów takich, jak Obscura, Anata czy Beyond Creation, nasłuchałam się aż nadto pompatycznych tekstów, których podniosłość nie zawsze idzie w parze z głębią przekazu. Tutaj nie mamy żadnych tego typu przeintelektualizowanych, tudzież uduchowionych, aspiracji.

Violent Strike na tym albumie demonstrują, jak adekwatna jest nazwa ich zespołu. Wszystkie utwory mają bardzo energiczne tempo, które w niektórych utworach, jak np. "Bar Disco Nightmare" sprawia wrażenie szaleńczej pogoni, a w innych, jak w "Demolition Squad", jest doprowadzone do kulminacji w postaci blast beats.

Muzyka Violent Strike wpisuje się w bardzo wąsko określoną stylistykę. Nie jest to thrash metal "dla mas", jak Metallica czy Megadeth. To ten typ thrash metalu, w którym jak zwolnisz na więcej, niż 10 sekund, wypadasz z gry. Violent Strike grali już w swojej karierze covery Slayera i Sepultury. Przypominają też w bezkompromisowej auralnej rzeźni zespoły takie, jak Overkill czy Nuclear Assault. Taka wąska formuła grania sprawia, że ryzykują, że wszystkie ich utwory będą brzmieć podobnie, a każdy jeden będzie monotonny. Nie, żeby fanom muzyki metalowej to akurat miało koniecznie przeszkadzać (=> Motörhead).

Jak w związku z tym Violent Strike urozmaicają swoje utwory? Wykorzystując wszystkie dozwolone chwyty. ;) Poprzez zmienną dynamikę utworów, jak np. w utworze "Friday Night", czy poprzez zmiany rytmu, na co warto zwrócić szczególną uwagę w wyjątkowo chwytliwej końcówce "Get The Fuck Out". Szczególnie interesujący pod względem urozmaiconej kompozycji jest utwór "Demolition Squad". Przy zaczynającej się około drugiej minuty solówce gitarowej, pozostałe instrumenty towarzyszą bardzo umiejętnie gitarze, wzmacniając jej przekaz, gdy to stosowne, a wycofując się w innych momentach. Koniec solówki i przejście do zwykłego łojenia umiejętnie akcentuje wokal.

Praca wszystkich instrumentów jest na wysokim poziomie. Gitary elektryczne mają w czasie (bardzo fajnych) solówek brzmienie wyróżniające się na tle uogólnionego jazgotu, dzięki czemu bardzo ożywiają całość utworów. (Jako słuchacz prog deathu i stonerowych odlotów ubolewam jedynie, że solówki trwają zazwyczaj bardzo krótko! ;) ) Obaj wokaliści znają się na swoim fachu i być może potrafią dużo więcej, niż to słychać na albumie - rasp przechodzący płynnie w doskonały, wysoki wrzask pod koniec "Demolition Squad" był dla mnie prawdziwym zaskoczeniem.

Podsumowując, wrocławski Violent Strike odwalił kawał dobrej roboty i wszystkim, którzy poszukują wysokiej jakości narzędzi do torturowania swoich uszu, polecam ich "Age Of Anger". :) Pozostaje tylko mieć nadzieję, że album zostanie wydany raczej w bliższej, niż dalszej, przyszłości.

Brak komentarzy: